MONT BLANC 4810 – DROGĄ 3M ZDOBYTY
… za trzecim podejściem.
Czy było łatwo? Nie było, umierałem przynajmniej trzy razy! Cały wyjazd planuje się zwykle na tydzień. Trzy dni na trening i aklimatyzację wysokościową w górach. Dalej 1 dzień odpoczynku i potem 2 dni oczekiwania na okno pogodowe.
Wystartowaliśmy w sobotę o 2 w nocy.
- Pierwszy raz umierałem gdy weszliśmy na grań Mont Blanc de Tacul i pojawił się silny zimny wiatr. Zrobiło się nagle tak zimno, że zacząłem wpadać w hipotermię, próbując zakładać wszystko co miałem do ubrania na raz! Jednak to nie jest w takich warunkach takie proste gdy masz na sobie uprząż i raki.
- Drugi raz umierałem na Grani Mont Maudit, która jest sporym wyzwaniem. Pogłębia to fakt, że za każdym razem, gdy zdobywasz daną grań, przed następną praktycznie schodzisz do doliny zanim zaczynasz wchodzić na następny odcinek.
Na ludziach gór nie robią wrażenia szczeliny lodowcowe, seraki powodujące lawiny lodowych bloków, czy spadające głazy i kamienie, które uwalniają się z lodowców, jednak jak to połączyć z dużym nachyleniem ściany, nocą i silnym wiatrem to zaczyna się walka o przetrwanie, tak było na Mount Mandit. - Słowem wchodząc już na samo Mont Blanc umierałem po raz trzeci, po prostu z wysiłku.
- Umierałem,… jednak nie umarłem. Przy skrajnym wysiłku w górach, kryzysowej sytuacji przełączam się na tryb „Tu i teraz”. Nie myślę o niczym, tylko patrzę w ścieżkę i skupiam się na tym aby zrobić jeden krok, a potem następny, i następny. Suma tych kroków ma znaczenie, bo przybliża cię do celu … i tak naglę odkrywasz, że jesteś na szczycie.
Na szczycie, wszystko co przeszedłeś nie ma znaczenia istnieje tylko radość sukcesu i euforia wyciszona wysiłkiem i wysokością.
Dlaczego za trzecim podejściem?
- Cóż, pierwszy raz pojechaliśmy na Mont Blanc w sierpniu 2022. Po przyjeździe okazało się, że burmistrz Chamonix zamknął cały masyw Mont Blanc ze względu na temperatury i roztapianie lodowców. Powiedział, że „…są znacznie lepsze sposoby na samobójstwo niż śmierć w niestabilnych lodowcach”. Trzeba dodać, że co roku na masywie ginie ponad 50 osób. Cóż warunki zewnętrzne, które nie zależą od ciebie irytują najbardziej, zarówno w górach jaki i w biznesie. Jednak w każdym z tych przypadków trzeba pokory i determinacji aby rozumieć że to jest objazd na drodze, a cele wciąż są do osiągnięcia.
- Drugi raz był w zeszłym roku, gdy w ataku szczytowym wichura i wiatry do 100 km/h spowodowały, że mieliśmy dramatyczny odwrót ze szlaku. Znowu się nie udało. Tutaj musieliśmy już w drodze podjąć trudną decyzję, czy idziemy dalej czy wracamy. W pewnym momencie gdy staliśmy na górze pierwszej grani, a wiatr wył już tak, że nie dało się prosto ustać i musieliśmy do siebie krzyczeć aby coś usłyszeć, ktoś przytomnie rzucił, że przy tym wietrze jakby się coś stało to helikopter przyleci za trzy dni. Okazało się, że mieliśmy szczęście. Po powrocie do schroniska, który był już prawdziwym odwrotem – dowiedzieliśmy się, że ostatni wagon kolejki odchodzi za 20 minut, a następny będzie prawdopodobnie za… 4 dni. Po nieco nerwowych negocjacjach z pracownikiem kolei przez telefon dostaliśmy 45 minut, bo tyle minimum zajmuje przejście ze schroniska Cosmique do kolei Aiguille du Midi. Inaczej utknęlibyśmy tam na kilka dni. Jak się potem okazało Kolej rzeczywiście nie pracowała przez 4 dni. Przyjechałem poturbowany, głównie psychicznie, choć wiedziałem, że podjęliśmy dobrą decyzję.
- Trzeci raz w tym roku w końcu udany
Zawsze gdy widzę PRAWDZIWY PROFESJONALIZM W BIZNESIE: Właścicieli, czy Menedżerów oznacza to głęboką PASJĘ do tego co robią. Świadomość, że do celu idzie się się różnymi drogami, konsekwencja i determinacja, powodują, że w końcu stajesz na szczycie.
Co nas właściwie określa w życiu i biznesie?
ZAPRASZAM SERDECZNIE